niedziela, 31 października 2010

Medytacja 14. Jego sercem jest miłosierdzie

5 II 1976 r. Mówi ojciec Ludwik OP (były kierownik duchowy pani Anny, + 1969 r. ) :
"Widzisz, nie mam mozności wyrazić potęgi ani ognia Jego miłości. Nie da się tego przełożyć na język ludzki.
Jedno ci powiem: cokolwiek zrobisz, niezależnie od tego, czy ci się uda, czy też nie, masz Jego miłość i pomoc; niedługo bowiem nic nie będzie tak ważne, jak zrozumienie tego, że Bog nas kocha miłością swojej miary, i nie może zginąć nikt, kto tej miłości zaufa.
Syn marnotrawny nie spodziewa się przebaczenia, ponieważ Ojca sądzi swoją miarką sprawiedliwości, i będąc grzeszny, trwa w odosobnieniu swojej nieufności, raniąc miłość Jego boleśniej wtedy, niż przedtem - grzesząc.
Miłość bowiem nie jest atrybutem - jest istotą, duchową tkanką, naturą Boga. Jeżeli Bóg nie jest dla nas bezgraniczną płomienną Miłością, to znaczy, że czcimy bożki i wyznajemy pogaństwo pełne okrutnych mściwych potęg stworzonych na naszą miarę przez naszą marną, ograniczoną wyobraźnię.
Centrum chrzescijaństwa stanowi Chrystus Pan, a Jego sercem jest miłosierdzie, które skłoniło Go ku ludzkiej słabości i niedoli. Tylko ktoś nieskończenie wielki, nie mający granic swej szczodrobliwości, wyrozumiałości i dobroci, może być miłosiernym bez miary."
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", cz. 1, s. 137)

Ścieżki do medytacji:
Chrystus Pan nie ma granic swej szczodrobliwości, wyrozumiałości i dobroci, jest On miłosiernym bez miary.
Natomiast, aby dostąpić miłosierdzia, należy być świadomym, że tego miłosierdzia potrzebuję, że moja niedola - to grzech i nieufność. Grzeszę, uważając siebie za kogoś niezależnego od Boga. Grzeszę, nie mając potrzeby dziękowania Jemu za łaskę. Jestem grzesznikiem tak często zamkniętym na dar wyrozumiałości, szczodrobliwości i dobroci dla bliźnich, że nie potrafię uwierzyć w nieskończone miłosierdzie Boże. Bóg jest ciągle dla mnie "za mały", ciągle ograniczony tak samo, jak ja. Nie znam Go i nie martwię się tym...

"...niedługo bowiem nic nie będzie tak ważne, jak zrozumienie tego, że Bog nas kocha miłością swojej miary..." Pan Bóg w swoim miłosierdziu odsłoni przede mną prawdę o mojej grzeszności, o tym, że bez Niego nic nie mógłbym w życiu uczynić, o tym, że wszystko zawdzięczam Jemu, ktory zawsze był przy mnie. W ten czas, jeśli nadal nie będę potrafił zaufać Jego miłosierdziu i ze skruchą dziękować za wszystko, nie wytrzymam owej straszniej prawdy o mnie, załamię się i zrezygnuję z siebie.
Pęłna prawda może jednak zmusić mnie, abym zapragnął zbawienia, które mi się nie należy. Abym odkrył konieczność skruchy i nawrócenia do życia w postawie wdzięcznego dziecka, uratowanego pomimo jego słabości i niedoli.
Abym zaufał wreszcie miłości Ojca.

niedziela, 24 października 2010

Medytacja 13. Gdyby nie miłosierdzie Boga...

25 VI 1974 r. Mówi Bartek (+ 1968) :
Jesteśmy jak pojedyncze nuty nieskończonej pieśni, w której każdy instrument jest innym zespołem (narodem, miastem, zakonem, związkiem) i każdy śpiewa we właściwym czasie własny wątek. Tem hymn ku chwale miłości Pana do nas i Jego miłosierdzia powinien być nieskazitelnie harmonijny, cudownie czysty, potężnie brzmiący - taki, na jaki Bóg zasługuje. A tymczasem to, co teraz ludzkość "wygrywa", jest przerażające. Jedne nuty są głuche, inne fałszywe, całe instrumenty fałszują. Tak mówiąc między nami, czyli gdybyśmy dalej opierali się na przenośni, to głos ludzkości obecnie jest przerażającym wyciem, i to wyciem trwogi i przerażenia, jak głos syreny samochodów gestapo. To, co ludzkość przejawia, w naszym świecie jest przecuciem katastrofy, krzykiem lęku, grozy, bólu i obrzydzenia. Ludzkość jako całość jest jak człowiek zgangrenowany: czuje, że gnije, cierpi i miota się szukając ratunku - tyle że nie u Boga, a wprost przeciwnie. To jak granat przed wybuchem: wre, syczy - i nie ma odwrotu.

Gdyby nie miłosierdzie Boga, Jego cierpliwa i wyrozumiała miłość, Jego współczucie dla tej części ludzkości, która cierpi wraz z Nim, która kocha i przebłaguje, nie byłoby ratunku. Tylko, widzisz, On zna całość, całą ludzką rodzinę, tę teraz żyjącą i nas. A my też prosimy. Gdyby nie miłość tak silnie łącząca Boga z nami wszystkimi, ludzkość nie istniałaby już obecnie (czyli nie miałaby przyszłości). Królestwo Jego ograniczyłoby się, a plany Boże zamyślone dla nas (ludzkości żyjącej obecnie i przyszłej) byłyby przkreslone przez naszą złą wolę.

Jakim nieskończonym cudem jest miłość Boga do nas!
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", cz. 1, s. 135-136)

Ścieżki do medytacji:
Dziecko Boże "cierpi wraz z Nim, ... kocha i przebłaguje"...
Czy dzisiaj zauważyłem sytuacje, poprzez które Ojciec Niebieski zapraszał mnie, swoje dziecko do modlitwy wstawienniczej za tych, którzy gardzą Ofiarą Boga?

niedziela, 10 października 2010

Medytacja 12. Rozwój wewnętrzny człowieka jest rozwojem w nim miłości Bożej

19 X 1969 r. Mówi Matka Anny (+ 1965):
Rozwój wewnętrzny człowieka jest rozwojem w nim miłości Bożej, a więc rozwojem jego osobowości w obecności Bożej, jest zezwoleniem człowieka, aby w nim i poprzez niego działał Bóg, tak jak zechce sam. Jest to więc złożenie własnej woli w ręce (przebite ręce!) Chrystusa,
zaufania za Zaufanie (obdarzenie nas pełnią wolności),
miłość za Miłość,
zakiełkowanie w nas ziarna złożonego w każdym z nas w chwili narodzin,
początek rozwoju - wzrastania w życie wieczne, które jest współżyciem z Bogiem!
Tu, w wieczności każdy z nas współuczestniczy w życiu Boga, każdy indywidualnie współżyje z Nim, jak dziecko w domu Ojca, a ponieważ Ojciec jest jeden - wszyscy jesteśmy braćmi! Braterstwo "w Bogu" jest jedną z najcudowniejszych, najbardziej oszałamiających rzeczywistości w naszym życiu!
(Anna "Świadkowie Bożego miłosierdzia" cz.I, s. 127)

Ścieżki do medytacji:
Zoastałem przeznaczony do życia wiecznego.
Mimo mojej małej wiary, słabej nadziei i niestałej miłości dobry Ojciec nieustannie zsyła łaski, które w jednej chwili mogłyby uzdolnić mnie do głębokiej relacji dziecka z Ojcem już tu, na ziemi.
Nieskończenie kochający Ojciec czeka cierpliwie na moje nawrócenie.
Rzesze moich świętych braci i sióstr w Jego domu czuwają nad moją drogą do Niego, wstawiają się za mną, pragnąc dla mnie nawrócenia.
Maryja ma dla mnie swoje otwarte Niepokalane Serce Matki, jak bezpieczne chronienie pośród trudów życia i zagrożeń świata, jak ogród pocieszenia i umocnienia dla mojej słabej zagubionej woli grzesznika.

Mogę przeczytać jeszcze raz przytoczony wyżej fragment i wsłuchać się bez pospiechu w moje wnętrze:
które słowa mnie niepokoją?
Czy mój rozum już podsunął usprawiedliwienie dla tego niepokoju?
Czy wolą zgadzam się z tym usprawiedliwieniem?

Te słowa: "miłość za Miłość", to nie są wygórowanie żądania. To jest definicja mojego prawdziwego szczęścia.

Co chciałbym uczynić teraz jako gest, wyraz wdzięczności mojemu Ojcu za przeznaczenie mnie do wiecznego życia w miłości z Nim?

wtorek, 5 października 2010

Medytacja 11. On chce być z wami

23 IV 1969 r. Mówi Bartek (+ 1968 ) :
Żebyście wiedzieli, dla ilu z was Jezus jest przyjacielem, towarzyszem prawie codziennym pracy, szczególnie w czasie prób. On chce być z wami. Słuchaj, to jest taka miłość, o jakiej nie mamy pojęcia. Taka czułość, wrażliwość, delikatność. On jest wszystkim: Ojcem i Matką, Bratem i Przyjacielem, kimś, kto cię zawsze zrozumie, zawsze usprawiedliwi, kocha pomimo wszystko, co byś zrobiła, i tylko współczuje. On nie potępia, nie gardzi, nie brzydzi się nas. Kocha tak, że ślepy na wszystkie nasze występki, odrzuca je.

Poczuj się naprawdę Jego dzieckiem. Spróbuj, chciej. Nie bój się i nie wstydź, wzywaj Go nieustannie, radź się, proś, polecaj, chciej być z Nim, chciej kochać! Przyjmij jako pewnik, że jesteś kochana całkowicie i bezgranicznie, zawsze, stale jednakowo; nie że jesteś tego warta, ale że On inaczej nie umie. Kocha całym sobą, całą potęgą swojej miłości. Jest Nią! Tego "zrozumieć" nie można, bo nasze możliwości kochania są prawie żadne, ale taka jest prawda. O ile mądrzej można by żyć, przyjmując ją.
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", cz. I, s.124-125)

Ścieżki do medytacji:
Które z tych zdań w wypowiedzi Bartka mnie uradowało?

Które zaskoczyło?

Które wywołuje opór?

Jak się czuję po przeczytaniu tych zdań?
Jakimi słowami mogę najlepiej oddać stan moich odczuć?

Dobierając te słowa, staram się być wrażliwym dla siebie. Czy mam świadomość, że Jezus jest samą wrażliwością dla mnie, że Jego wrażliwość jest, jak i miłość - bezgraniczna?...

niedziela, 3 października 2010

Medytacja 10. Nieustający głód duchowy

20 II 1969 r. Mówi Matka Anny (cd) :
Bóg jest miłością, szczęściem, prawdą i odpoczynkiem naszym, naszym Ojcem i domem, wieczystym schronieniem, przystanią, celem i centrum naszej istoty duchowej. Żyjemy w Nim i z Nim, bez Niego nic by istnieć nie mogło. Jesteśmy Jego dziećmi, a więc duchami nieśmiertelnymi, o nieograniczonej możności wzrastania w poznaniu i w miłości. Ale On - Duch zwraca się do nas, swoich rzeczywistych dzieci, do nas - istot duchowych, abyśmy poznali Go po wołaniu i chcieli sami iść ku Niemu. Wołaniem Jego w nas jest nieustający, nie do zaspokojenia głód duchowy (bo wszystko, co duchowe, przerasta nasze możliwości cielesne). A więc głód prawdy, miłości, sprawiedliwości, piękna, głód przyjaźni, dzielenia się, dawania, ulepszania, tworzenia, upiększania - to wszystko jest Jego głosem w nas (a nie dookoła nas). Duch przemawia do ducha wprost!

Zastanówcie się, jak często słyszycie głos Boga, Jego wołanie do was? Jak często On w was jest i w was cierpi nad złem, w którym żyjecie... ?

(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", s.113)

Ścieżki do medytacji:
"A więc głód prawdy, miłości, sprawiedliwości, piękna, głód przyjaźni, dzielenia się, dawania, ulepszania, tworzenia, upiększania - to wszystko jest Jego głosem w nas..."
Nie jestem przyzwyczajony odbierać mój głód prawdy, miłości inaczej, niż mój...
A jak odbiera podobne sytuacje - braku piękna, sprawiedliwości Maryja?
Odbiera w sobie ten głód, ale, niczego nie przypisując sobie, pamiętając, że stanowi jedno z Bogiem, jak Jego dziecko - z łatwością rozpoznaje w takiej sytuacji - wołanie Boga, Jego głos Ojca.

Tak, mój Ojciec ubolewa nad naszym światem.
On pragnie, by we mnie rozwijało się głębiej współodczuwanie z Nim.
On daje mi swoją łaskę wrażliwości na prawdę, miłość, piękno. Daję mi łaskę dzielenia się, tworzenia, upiększania...

Trudna sytuacja, w której boleję nad brakiem dobra może stać sie miejscem spotkania z obecnym w moim sercu Panem i Zbawicielem...

piątek, 1 października 2010

Medytacja 9. "On jest Bogiem wolnych"

20 II 1969 r. Mówi Matka Anny (Matka Anny zmarła pod koniec 1965 r.) :
Każdy z was przeznaczony jest do świętości, i wielu tego pragnie i czyni wysiłki, aby zbliżyć się do Chrystusa. Wtedy On odpowiada pomocą, łaską i udostępnia im możliwości, drogi, daje prace zgodnie z ich pragnieniami. Lecz jeśli któryś z was mówi: "dosyć, dalej nie pójdę" lub "zawracam, chcę żyć dla siebie", to jest to jego wolna wola, jego wybór - i nigdy przeszkody nie zazna. Jeśli dał dużo dobrej woli, dużo miłości, Chrystus czuje się zobowiązany, i usiłuje obudzić w nim miłość i ofiarność, ale nie narzuca się nikomu ani siłą do siebie nie przyciąga. Mówiłam ci: "On jest Bogiem wolnych". Tylko swobodny, świadomy wybór uczyniony z miłości zadowala Boga. Król nie żebrze ani nie przymusza. Jeżeli otwiera swoje bramy wszystkim, bo ich kocha, kocha miłością rzeczywistego, prawdziwego Ojca, to jednak pozostawia nam pełną swobodę. On chce być kochanym dla siebie samego: nie dlatego, że daje, a pomimo tego, że daje, i nie dlatego, że jest władcą; dlatego nie okazuje nam swej potęgi i nic nie narzuca.

(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", s. 112-113)

Ścieżki do medytacji:
Chrystus pragnie dla mnie świętości.
Czy to Jego pragnienie ma znaczenie dla mnie?

"On chce być kochanym dla siebie samego..."
Czy chciałbym zauważać Jego obecność? Czy proszę o taką łaskę?