1 IX 1968 r. Mówi Bartek [zmarł tragicznie w Wielkim Poście 1968 r.] :
Chciałaś się spytać, o co się modlić. Proszę cię bardzo - o to przede wszystkim, żebyś nie zapominała o nas; z nami i w naszym i waszym imieniu za Polskę, za ludzkość, za odrodzenie, oczyszczenie i rozwój duchowy całej ludzkości i Polski, za naszą współpracę, dobrze?
Pytałaś się mnie (w myśli), czy twoje modlitwy w ogóle pomagają i w jaki sposób. Dzisiaj modliłaś się specjalnie za mnie. Otóż jest tak:
Twoja modlitwa, jak każdego zresztą, jest zwróceniem się do Boga, odniesieniem się do Niego. To jest uznanie Jego Wszechmocy, a jednocześnie wyrażenie swojego zaufania do Niego. To jest taki stan, dla was przejściowy, w którym my jesteśmy, żyjemy... zawsze. Czyli zwracając się do Boga, łączysz się z nami, wkraczasz w nasz świat. Ty sama jesteś przecież bytem duchowym i twoje prawdziwe działanie jest działaniem woli, rozumu i miłości (razem), jest działaniem "duchowym" poza ciałem, i może odbywać się poza ciałem w modlitwie czyli w łączności, w rozmowie z Bogiem (...)
A więc twoja modlitwa jest poszukiwaniem łączności z Bogiem. Jeżeli kochasz Go naprawdę, łączysz się, przybywasz po prostu, często, ustawicznie z wszystkimi swoimi sprawami, planami, prośbami. Tak było by najlepiej, gdybyś usiłowała żyć stale w Obecności Bożej, ale sam wiem, że to jest trudne i nie od razu można zrozumieć i praktykować taką postawę. Ona jest prawdziwa, to znaczy wszyscy - i wy, i my - tak istniejemy, tyle, że wy nieświadomie, a więc żyjecie (jak i ja żyłem) poza Bogiem, mogąc w każdej chwili życia być z Nim.(...)
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", cz. I, s. 105)
Ścieżki do medytacji:
1. Czy pamiętam o polskiej wspólnocie zbawionych?
Czy jestem wdzięczny Bogu za możliwość wspólnej modlitwy razem z nimi w tym szczególnym dla Ojczyzny czasie?
2. Czy moja modlitwa wyraża moją postawę zaufania do Boga?
3. Czy łączność z Bogiem jest dla mnie wartością? Czy próbuję zrozumieć i praktykować postawę życia w obecności Boga?
4. Czym jest dla mnie życie "poza Bogiem"?
niedziela, 27 czerwca 2010
wtorek, 15 czerwca 2010
Medytacja 1. "Jego miłosierdzie pragnie nam ulżyć"
15 IX 1967 r. Mówi Matka Anny [odeszła do Domu Ojca pod koniec 1965 r.]
-Mamy nadzieję, że powoli będziesz każdy dzień i każdą kolejną chwilę powierzała Jemu. On tego chce! Zrozum, że zaufanie człowieka jest miarą jego miłości ku Bogu. Ty oddajesz Mu swoje sprawy, ale i cofasz często; no i "spodziewasz się" od razu samych nieprzyjemności. Zrozum, Bóg zawsze i tylko pomaga. Jego miłosierdzie pragnie nam ulżyć, zmniejszyć ciężar, który niesiemy, dać radość i szczęście pomimo ciężarów. A nieść je trzeba - po cóż byłoby inaczej żyć? Życie jest nieustannym przezwyciężaniem materii przez ducha, jest dążeniem poprzez opory i pomimo przeszkód, i tylko pokonując je żyjemy właściwie. Powiedz, jak można by wykazać, co jest nam naprawdę drogie, jeśli nie poprzez ustawiczne ponawianie wysiłków w celu osiągnięcia tego dobra? A im dobro większe, tym większych wysiłków wymaga. To proste, prawda?
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", cz. I, s. 102-103)
Ścieżki do medytacji:
Spróbuję zastanowić się, co jest dla mnie dziś naprawdę drogie?
Punktem odniesienia niech będzie moje przyszłe Spotkanie z Jezusem w Domu Ojca.
Czy chciałbym móc podziękować Jemu za Jego prowadzenie i pomoc w osiągnięciu tego dobra, które kosztuje teraz tyle cierpienia, wysiłków?
Wierzę, że "Jego miłosierdzie pragnie nam ulżyć". Jednak czuję się ogromnie osamotniona w moich zmaganiach. Nie daję sobie czasu na rozmowę z Nim sam na sam, na trwanie w ciszy w Jego obecności, na doświadczenie bycia razem z Miłością, Mądrością, Mocą w postawie uwielbienia i wdzięczności.
Czy rzeczywiście nie mam czasu na to?
Czy może On nie jest dla mnie żywy, rzeczywisty?
Czy to dlatego nie szukam sposobności, by odosobnić się, przysiąść i wyciszyć się dla Niego, choćby w moim mieszkaniu?
...Skierować myśl na Niego, obecnego w moim sercu od chwili Chrztu Świętego...
-Mamy nadzieję, że powoli będziesz każdy dzień i każdą kolejną chwilę powierzała Jemu. On tego chce! Zrozum, że zaufanie człowieka jest miarą jego miłości ku Bogu. Ty oddajesz Mu swoje sprawy, ale i cofasz często; no i "spodziewasz się" od razu samych nieprzyjemności. Zrozum, Bóg zawsze i tylko pomaga. Jego miłosierdzie pragnie nam ulżyć, zmniejszyć ciężar, który niesiemy, dać radość i szczęście pomimo ciężarów. A nieść je trzeba - po cóż byłoby inaczej żyć? Życie jest nieustannym przezwyciężaniem materii przez ducha, jest dążeniem poprzez opory i pomimo przeszkód, i tylko pokonując je żyjemy właściwie. Powiedz, jak można by wykazać, co jest nam naprawdę drogie, jeśli nie poprzez ustawiczne ponawianie wysiłków w celu osiągnięcia tego dobra? A im dobro większe, tym większych wysiłków wymaga. To proste, prawda?
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", cz. I, s. 102-103)
Ścieżki do medytacji:
Spróbuję zastanowić się, co jest dla mnie dziś naprawdę drogie?
Punktem odniesienia niech będzie moje przyszłe Spotkanie z Jezusem w Domu Ojca.
Czy chciałbym móc podziękować Jemu za Jego prowadzenie i pomoc w osiągnięciu tego dobra, które kosztuje teraz tyle cierpienia, wysiłków?
Wierzę, że "Jego miłosierdzie pragnie nam ulżyć". Jednak czuję się ogromnie osamotniona w moich zmaganiach. Nie daję sobie czasu na rozmowę z Nim sam na sam, na trwanie w ciszy w Jego obecności, na doświadczenie bycia razem z Miłością, Mądrością, Mocą w postawie uwielbienia i wdzięczności.
Czy rzeczywiście nie mam czasu na to?
Czy może On nie jest dla mnie żywy, rzeczywisty?
Czy to dlatego nie szukam sposobności, by odosobnić się, przysiąść i wyciszyć się dla Niego, choćby w moim mieszkaniu?
...Skierować myśl na Niego, obecnego w moim sercu od chwili Chrztu Świętego...
Subskrybuj:
Posty (Atom)