1 XI 1968 r. Uroczystość Wszystkich Świętych. Mówi Bartek:
Z wami możemy uwolnić całą ludzkość, wyprowadzić na światło Boże wszystkie młode narody, "przewietrzyć" ziemię całą. Dla nas nie ma przeszkód ani czasu. A my - to i wy w przyszłości. Jeżeli teraz idziecie z nami, a więc z Nim i dla Niego, nie ma mocy, która by was mogła zatrzymać. I po "śmierci", po przyjściu do nas, na swoje, czekające na was miejsca, zwiększycie naszą siłę i naszą miłość - sobą, a pracy naszej wspólnej nadacie większą jeszcze potęgę. Królestwo nasze wspólne rośnie nieustannie i jego siła pomocy jest ogromna.
Cóż to jest "świętych obcowanie"? Obcowanie - ciągła, nieustająca, codzienna, "normalna" łączność, kontakt, obecność, przebywanie ze sobą, wspólnota celów i dążeń. A święci? (...)
Świętość ludzka jest zjednoczeniem woli człowieka z Jego wolą, pozostawieniem Jemu kierownictwa sobą i decyzji, poddaniem się Jego planom. Im jest pełniejsza, czystsza, bardziej bezinteresowna i ciągła, tym więcej działa On.
Przez nas On działa bezgranicznie, całym sobą, toteż możesz przyjmować nas jako Jego ludzi, Jego wysłanników, Jego ręce. Ale jeżeli ty się podporządkowujesz Jego woli - jesteś w tej samej sytuacji, jesteś z nami, żyjesz w "Świętości".
... Pamiętaj, że wam się liczy wszystko, gdyż nie wiecie, nie rozumiecie, a tylko wierzycie i polegacie na Jego słowach - a to dla Niego jest szczęściem. Kochacie Go, bo szukacie źródła miłości, Jego - dla Niego samego. (cdn)
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", cz. I, s. 108-109)
Ścieżki do medytacji:
"Obcowanie - ciągła, nieustająca, codzienna, "normalna" łączność, kontakt, obecność, przebywanie ze sobą, wspólnota celów i dążeń."
Czy te słowa o obcowaniu z Kościołem Tryumfującym nie są dla mnie wskazówką, czym powinna być relacja moja z Panem Bogiem?
Czy moja relacja jest ciągła?
Czy nieustająca?
Czy wyróżnia się "wspólnota celów i dążeń"?
Taką była i jest nadal relacja z Panem Bogiem mojej Matki Maryi.
Ona wychowuje mnie do podobieństwa do Niej.
Jakim dzieckiem dziś byłem dla Niej, dla Ojca Niebieskiego?
niedziela, 29 sierpnia 2010
niedziela, 22 sierpnia 2010
Medytacja 5. Masz swoje miejsce
1 XI1968 r. Uroczystość Wszystkich Świętych. Mówi Bartek:
Chciałbym ci teraz powiedzieć - dzisiaj, bo to mówię dla wielu ludzi - czym jest w rzeczywistości to, co Kościół katolicki nazywa dogmatem "o świętych obcowaniu"...
Tu widzi się wspaniały, od wieków istniejący gmach współpracy pokoleń ludzkich, gdzie każdy z nas, znajdujących sie tu, dołożył swoją cegiełkę, swoim trudem dopomógł w tworzenie się nowych "pieter" i sam znalazł w nim własne miejsce "po śmierci". Po prostu budujemy żyjąc, swoim życiem, własny wspólny dom - na wieczność...
Gdy przybywamy tu, ze zdumieniem stwierdzamy, że w tym cudownym, wspaniałym mieszkaniu, które On nam przeznaczył, jest i ślad naszej pracy. Każdy ból, cierpienie, krzywda, a jeszcze bardziej każdy czyn miłości jest tu widoczny, jest naszym własnym wkładem, który daje nam poczucie obywatelstwa, prawo czucia się dziedzicem prawowitym, a nie nędzarzem przyjętym z łaski.
Widzisz nagle, że jesteś tu oczekiwana, masz swoje miejsce, swoja pracę, swój odcinek tworzenia czy pomagania, że Chrystus wierzył w ciebie i tylko dla ciebie pozostawił to miejsce - nie zajęte, czekające - i że zapłaciwszy za całą ludzkość, całe swoje nieśmiertelne, nieskończone królestwo dał nam - ale jako swoim dzieciom, swoim braciom w cierpieniu...
Jest to obraz Kościoła powszechnego w jego części chwalebnej, zwycięskiej. Jest to nieśmiertelne królestwo miłości, wspólnota świętych w żywocie wiecznym...
Jeśli tu się jest, jest się bratem i przyjacielem wszystkich, żyje się pragnieniem poszerzania miłości, objęcia nią wszystkiego, co jest jeszcze nieobjęte, przede wszystkim - was.
Pragnienie podzielenia się z wami, dopomożenia wam, ułatwienia zrozumienia i zbliżenia do Boga jest jedną z naszych najgorętszych potrzeb serca. (cdn)
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia , cz. 1, s. 107-108)
Ścieżki do medytacji:
Mam swoje miejsce w Domu Ojca...
Kiedy przeżywam ból, krzywdę, cierpienie - nie pamiętam o tym. Widzę tylko wymiar doczesny: ja, drugi człowiek i nasza trudna relacja.
Spróbuję pomyśleć o tym, że w chwili trudnej całe niebo, mnóstwo przyjaciół i braci ze wspólnoty świętych, których jeszcze nie znam, obejmują, ogarniają mnie miłością.
Tak myśl o nich pomoże obudzić się nadziei, wdzięczność ożywi moje serce...
I z nowym przekonaniem odkryję, że tylko On mnie rozumie, tylko On ma światło dla mnie w tej trudnej chwili, tylko Jemu warto powiedzieć o moim bólu.
Każda chwila bycia z Nim umacnia mnie wolnością dziecka Bożego.
Nie należę do tego świata.
Idę przez świat z Nim do naszego Domu.
Chciałbym ci teraz powiedzieć - dzisiaj, bo to mówię dla wielu ludzi - czym jest w rzeczywistości to, co Kościół katolicki nazywa dogmatem "o świętych obcowaniu"...
Tu widzi się wspaniały, od wieków istniejący gmach współpracy pokoleń ludzkich, gdzie każdy z nas, znajdujących sie tu, dołożył swoją cegiełkę, swoim trudem dopomógł w tworzenie się nowych "pieter" i sam znalazł w nim własne miejsce "po śmierci". Po prostu budujemy żyjąc, swoim życiem, własny wspólny dom - na wieczność...
Gdy przybywamy tu, ze zdumieniem stwierdzamy, że w tym cudownym, wspaniałym mieszkaniu, które On nam przeznaczył, jest i ślad naszej pracy. Każdy ból, cierpienie, krzywda, a jeszcze bardziej każdy czyn miłości jest tu widoczny, jest naszym własnym wkładem, który daje nam poczucie obywatelstwa, prawo czucia się dziedzicem prawowitym, a nie nędzarzem przyjętym z łaski.
Widzisz nagle, że jesteś tu oczekiwana, masz swoje miejsce, swoja pracę, swój odcinek tworzenia czy pomagania, że Chrystus wierzył w ciebie i tylko dla ciebie pozostawił to miejsce - nie zajęte, czekające - i że zapłaciwszy za całą ludzkość, całe swoje nieśmiertelne, nieskończone królestwo dał nam - ale jako swoim dzieciom, swoim braciom w cierpieniu...
Jest to obraz Kościoła powszechnego w jego części chwalebnej, zwycięskiej. Jest to nieśmiertelne królestwo miłości, wspólnota świętych w żywocie wiecznym...
Jeśli tu się jest, jest się bratem i przyjacielem wszystkich, żyje się pragnieniem poszerzania miłości, objęcia nią wszystkiego, co jest jeszcze nieobjęte, przede wszystkim - was.
Pragnienie podzielenia się z wami, dopomożenia wam, ułatwienia zrozumienia i zbliżenia do Boga jest jedną z naszych najgorętszych potrzeb serca. (cdn)
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia , cz. 1, s. 107-108)
Ścieżki do medytacji:
Mam swoje miejsce w Domu Ojca...
Kiedy przeżywam ból, krzywdę, cierpienie - nie pamiętam o tym. Widzę tylko wymiar doczesny: ja, drugi człowiek i nasza trudna relacja.
Spróbuję pomyśleć o tym, że w chwili trudnej całe niebo, mnóstwo przyjaciół i braci ze wspólnoty świętych, których jeszcze nie znam, obejmują, ogarniają mnie miłością.
Tak myśl o nich pomoże obudzić się nadziei, wdzięczność ożywi moje serce...
I z nowym przekonaniem odkryję, że tylko On mnie rozumie, tylko On ma światło dla mnie w tej trudnej chwili, tylko Jemu warto powiedzieć o moim bólu.
Każda chwila bycia z Nim umacnia mnie wolnością dziecka Bożego.
Nie należę do tego świata.
Idę przez świat z Nim do naszego Domu.
niedziela, 15 sierpnia 2010
Medytacja 4. On chce się dzielić.
1 IX 1968 r. Mówi Bartek:
Do naszego Pana i Przyjaciela, Króla i Brata zarazem trzeba mówić prosto, z miłością, zaufaniem i całkowitym brakiem lęku czy podejrzliwości. To jest Ten, który cię kocha najbardziej i który zna ciebie! Trzeba prosić o radę, o pomoc, o pokierowanie naszymi sprawami, prosić o współudział w każdej sprawie - bezpośrednio i ufnie.
Gdybyś to zrozumiała i potrafiła tak żyć, miałabyś współudział w Jego królestwie, w Jego życiu. On nie "schodzi" do ciebie, On ciebie przygarnia, przybliża do siebie; masz wtedy Jego moc, Jego miłość, Jego dobroć i nimi operujesz. On ci je daje, dzieli się z tobą, On chce się dzielić. To nie On zakazuje czy stawia przeszkody, idą one zawsze od nas. To my sami (na ziemi) oddzieliliśmy się ścianą - nie do przebycia często - od Niego samego. Pamiętaj, że On i Jego dary są dostępne, są do użytku wszystkich, którzy zechcą z nich korzystać. On pragnie tego i cieszy się, gdy korzystacie. Każde zwrócenie się do Niego jest korzystaniem z nieskończoności jego bogactw.
Jeśli przychodzisz (bo każda modlitwa jest przybyciem do Niego, stanięciem przed Nim) i prosisz Go o cudze sprawy - wzruszasz Go, gdyż On wie, ile i tobie samej potrzeba. Wtedy możesz wyprosić wszystko - zawsze zdając się na jego wolę, bo przecież prosisz "na ślepo" (ze "ślepą ufnością"). Jeśli prosisz za mnie, On cieszy się, gdyż ty sama i ja - prze ciebie "wciągany" - wchodzimy do Jego królestwa braterskiej, społecznej miłości, gdzie jedni cieszą się szczęściem drugich i czują się odpowiedzialni za nich.
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", s. 106-107)
Ścieżki do medytacji:
"To my sami (na ziemi) oddzieliliśmy się ścianą - nie do przebycia często - od Niego samego."
Pan Bóg daje mi w słowach Bartka łaskę świadomości tego, iż stale przyczyniam się do umocnienia tej "ściany". Stale powracam do życia tak, jakby Boga nie było. Jakby nie było Go obecnego w moim sercu...
Często przyczyną tego moje trudne relacje z bliźnimi. Będąc niezrozumiany, czy zlekceważony, skupiam się na moim bólu. Czuję się osamotniony.
Dar wiary zawiera w sobie zbawienną prawdę: nie jestem nigdy sam. Mój Pan i Przyjaciel, Król i Brat ogarnia mnie zawsze miłością.
Spróbuję każdego dnia choć przez chwilę pobyć w jego obecności. Spróbuję wysiłkiem woli budzić w sobie świadomość tego, Kim On jest dla mnie.
Do naszego Pana i Przyjaciela, Króla i Brata zarazem trzeba mówić prosto, z miłością, zaufaniem i całkowitym brakiem lęku czy podejrzliwości. To jest Ten, który cię kocha najbardziej i który zna ciebie! Trzeba prosić o radę, o pomoc, o pokierowanie naszymi sprawami, prosić o współudział w każdej sprawie - bezpośrednio i ufnie.
Gdybyś to zrozumiała i potrafiła tak żyć, miałabyś współudział w Jego królestwie, w Jego życiu. On nie "schodzi" do ciebie, On ciebie przygarnia, przybliża do siebie; masz wtedy Jego moc, Jego miłość, Jego dobroć i nimi operujesz. On ci je daje, dzieli się z tobą, On chce się dzielić. To nie On zakazuje czy stawia przeszkody, idą one zawsze od nas. To my sami (na ziemi) oddzieliliśmy się ścianą - nie do przebycia często - od Niego samego. Pamiętaj, że On i Jego dary są dostępne, są do użytku wszystkich, którzy zechcą z nich korzystać. On pragnie tego i cieszy się, gdy korzystacie. Każde zwrócenie się do Niego jest korzystaniem z nieskończoności jego bogactw.
Jeśli przychodzisz (bo każda modlitwa jest przybyciem do Niego, stanięciem przed Nim) i prosisz Go o cudze sprawy - wzruszasz Go, gdyż On wie, ile i tobie samej potrzeba. Wtedy możesz wyprosić wszystko - zawsze zdając się na jego wolę, bo przecież prosisz "na ślepo" (ze "ślepą ufnością"). Jeśli prosisz za mnie, On cieszy się, gdyż ty sama i ja - prze ciebie "wciągany" - wchodzimy do Jego królestwa braterskiej, społecznej miłości, gdzie jedni cieszą się szczęściem drugich i czują się odpowiedzialni za nich.
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia", s. 106-107)
Ścieżki do medytacji:
"To my sami (na ziemi) oddzieliliśmy się ścianą - nie do przebycia często - od Niego samego."
Pan Bóg daje mi w słowach Bartka łaskę świadomości tego, iż stale przyczyniam się do umocnienia tej "ściany". Stale powracam do życia tak, jakby Boga nie było. Jakby nie było Go obecnego w moim sercu...
Często przyczyną tego moje trudne relacje z bliźnimi. Będąc niezrozumiany, czy zlekceważony, skupiam się na moim bólu. Czuję się osamotniony.
Dar wiary zawiera w sobie zbawienną prawdę: nie jestem nigdy sam. Mój Pan i Przyjaciel, Król i Brat ogarnia mnie zawsze miłością.
Spróbuję każdego dnia choć przez chwilę pobyć w jego obecności. Spróbuję wysiłkiem woli budzić w sobie świadomość tego, Kim On jest dla mnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)