niedziela, 22 sierpnia 2010

Medytacja 5. Masz swoje miejsce

1 XI1968 r. Uroczystość Wszystkich Świętych. Mówi Bartek:
Chciałbym ci teraz powiedzieć - dzisiaj, bo to mówię dla wielu ludzi - czym jest w rzeczywistości to, co Kościół katolicki nazywa dogmatem "o świętych obcowaniu"...

Tu widzi się wspaniały, od wieków istniejący gmach współpracy pokoleń ludzkich, gdzie każdy z nas, znajdujących sie tu, dołożył swoją cegiełkę, swoim trudem dopomógł w tworzenie się nowych "pieter" i sam znalazł w nim własne miejsce "po śmierci". Po prostu budujemy żyjąc, swoim życiem, własny wspólny dom - na wieczność...
Gdy przybywamy tu, ze zdumieniem stwierdzamy, że w tym cudownym, wspaniałym mieszkaniu, które On nam przeznaczył, jest i ślad naszej pracy. Każdy ból, cierpienie, krzywda, a jeszcze bardziej każdy czyn miłości jest tu widoczny, jest naszym własnym wkładem, który daje nam poczucie obywatelstwa, prawo czucia się dziedzicem prawowitym, a nie nędzarzem przyjętym z łaski.
Widzisz nagle, że jesteś tu oczekiwana, masz swoje miejsce, swoja pracę, swój odcinek tworzenia czy pomagania, że Chrystus wierzył w ciebie i tylko dla ciebie pozostawił to miejsce - nie zajęte, czekające - i że zapłaciwszy za całą ludzkość, całe swoje nieśmiertelne, nieskończone królestwo dał nam - ale jako swoim dzieciom, swoim braciom w cierpieniu...

Jest to obraz Kościoła powszechnego w jego części chwalebnej, zwycięskiej. Jest to nieśmiertelne królestwo miłości, wspólnota świętych w żywocie wiecznym...

Jeśli tu się jest, jest się bratem i przyjacielem wszystkich, żyje się pragnieniem poszerzania miłości, objęcia nią wszystkiego, co jest jeszcze nieobjęte, przede wszystkim - was.
Pragnienie podzielenia się z wami, dopomożenia wam, ułatwienia zrozumienia i zbliżenia do Boga jest jedną z naszych najgorętszych potrzeb serca. (cdn)
(Anna "Świadkowie Bożego Miłosierdzia , cz. 1, s. 107-108)

Ścieżki do medytacji:

Mam swoje miejsce w Domu Ojca...
Kiedy przeżywam ból, krzywdę, cierpienie - nie pamiętam o tym. Widzę tylko wymiar doczesny: ja, drugi człowiek i nasza trudna relacja.

Spróbuję pomyśleć o tym, że w chwili trudnej całe niebo, mnóstwo przyjaciół i braci ze wspólnoty świętych, których jeszcze nie znam, obejmują, ogarniają mnie miłością.
Tak myśl o nich pomoże obudzić się nadziei, wdzięczność ożywi moje serce...

I z nowym przekonaniem odkryję, że tylko On mnie rozumie, tylko On ma światło dla mnie w tej trudnej chwili, tylko Jemu warto powiedzieć o moim bólu.
Każda chwila bycia z Nim umacnia mnie wolnością dziecka Bożego.
Nie należę do tego świata.
Idę przez świat z Nim do naszego Domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz