wtorek, 12 lipca 2011

Notatka z rozmyślania (21)

Mt 8,5-13
Uzdrowienie sługi setnika z Kafarnaum:

"Gdy wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: «Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi» Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go.
Lecz setnik odpowiedział: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: "Idź!" - a idzie; drugiemu: "Chodź tu!" - a przychodzi; a słudze: "Zrób to!" - a robi. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz - w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Do setnika zaś Jezus rzekł: Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś. I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie."

Rozmyślanie z dnia 6.07 2011:
Dlaczego życie codzienne jest takie męczące?
Stałe starania, aby je "usensownić", być zajętą czymś pożytecznym... Lęk przed marnowaniem czasu. Przerażenie natłokiem powinności...
A potrzeba niewiele lub "tylko jednego": odkryć, że się jest sługą, spracowanym i sparaliżowanym chorobą. A ta choroba - to życie bez relacji z Bogiem. Bez przyjmowania rzeczywistości jako żywego przejawu Jego obecności i prowadzenia mnie z rękę.

Czy wierzę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz