J 1, 29-34
Świadectwo Jana Chrzciciela:
Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi". Jan dał takie świadectwo: "Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: "Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym". Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym".
Rozmyślanie z dnia 10.07.2011:
Jedna sprawa - to wiedza: Jezus przyszedł, by wypełniło się, co sprawiedliwe. A Jan poznał w Nim Mesjasza. Więc to też działo się dla Jana. Dla jego świadectwa.
Druga sprawa - to, jak ja się czuję, obserwując i rozważając to wydarzenie?
Porusza mnie prawda o tym, że On to czyni dla mojego przeobrażenia.
Ze mną jest źle: nie jestem jak ufne dziecko. Jestem podobna do dziecka porwanego do niewoli: nauczyłam się bać, nie ufać i czynić zło bez skrupułów, żyć bez żalu.
Z jednej strony pojawienie się Jezusa rodzi we mnie lęk przed nieznanym, przed zmianami w moim życiu, lek o siebie.
Z drugiej - powstaje takie nowe, nieznane doświadczenie: Jemu na mnie zależy!
Im bardziej nie pojmuje i niepokoję się: jak może zacząć zmieniać się moje życie? - tym bardziej zdumiewam się świadomości, iż nie znam ani swojej wartości, ani celu i sensu mojego istnienia.
To On wie o mnie wszystko.
Chyba, życie moje dotychczas nie było moim?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz