piątek, 17 czerwca 2011

Poruszenie mego serca (8)

Pragnę. Od częstego powtarzania, a szczególnie od energii mych aktów wiary, owego istotnego czerpania z promieni Bożej mądrości, zależeć będzie stopień poruszenia mego serca, mowa miłości afektywnej.

Powstają same z siebie, lub pobudzane przez moją wolę, uczucia, kwiaty, jakie moja dusza dziecięca rzuca przed Jezusem, który do niej przemawia: Uwielbienie wdzięczność, miłość, radość, przywiązanie do woli Bożej i oderwanie się od reszty, wstręt, nienawiść do grzechu, nadzieja, poddanie się.

Serce moje wybiera jedno lub więcej z tych uczuć, przenika się nim, wyraża Ci je, o Jezu; i powtarza je po wiele razy, czule, szczerze, ale z prostotą.

Jeśli moja wrażliwość przychodzi mnie z pomocą - przyjmę ją. Jako pomoc jest pożądana, ale bynajmniej nie konieczna. Przywiązanie spokojne lecz głębokie, jest pewniejsze i płodniejsze niż silne wzruszenia powierzchowne. Te bowiem nie zależą ode mnie i nie są dowodem dobrego i owocnego rozmyślania. Co jest zawsze w mej mocy, a jest najważniejsze, to wysiłek, by poruszyć sztywność mego serca i kazać mu wyznać: Mój Boże, ja chcę zjednoczyć się z Tobą. Ja chcę unicestwić się przed Tobą. Ja chcę opiewać mą wdzięczność i radość z wypełnienia woli Twojej. Ja nie chcę już kłamać, gdy Ci mówię, że Cie kocham, i nie cierpię wszystkiego co Cie obraża. (cdn)

O. Jean-Baptiste Chautard OCist "Życie wewnętrzne duszą apostolstwa"
wyd. Te Deum, Warszawa 2002, s. 141

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz