czwartek, 8 stycznia 2009

Medytacja 1 ...Abyś niosła zawsze Jezusa ze sobą

( O książce, z której będziemy korzystać w naszych medytacjach - przeczytaj w poprzednim poscie pt Uwaga: zmiana!)

W Medytacjach, które Maryja podyktowała Luizie Piccarreta (w roku 1930) zaczniemy od epizodów z życia Świętej Rodziny.

Dzisiaj - Medytacja 1. (Początek tekstu o nawiedzeniu Św. Elżbiety.)

Mówi Maryja:
Udałam się do niej nie tylko po to, aby złożyć jej kurtuazyjną wizytę, ale płonęłam ogromnym pragnieniem przyniesienia do niej Jezusa. Przepełniona łaską, miłością i światłem, jakie w Sobie odczuwałam, byłam jakby popychana do zaniesienia ich i do stukrotnego zwielokrotnienia Życia mojego Syna w stworzeniach.

Tak, moja córko, miłość Matki, która miałam dla wszystkich a zwłaszcza dla ciebie, była tak wielką, że odczuwałam niesłychaną potrzebę dania mojego Jezusa wszystkim, aby wszyscy mogli Go posiadać i wszyscy mogli Go kochać.
Prawo Matki, pomiędzy Mną i Fiat, wzbogaciło Mnie taką siłą, że zwielokrotniło tyle razy Jezusa, ile było stworzeń, gotowych, aby Go przyjąć. Był to największy cud, jaki mogłam uczynić, mieć Jezusa na podorędziu, aby móc dawać Go każdemu, kto chciałby Go mieć. Jakże bardzo czułam się szczęśliwą!

Jak bardzo bym chciała moja córko, ażeby ty również, gdy przybywasz pomiędzy ludźmi i składasz im wizyty, niosła zawsze Jezusa ze sobą, zawsze była gotową przybliżyć Go ludziom i pragnęła sprawić aby był kochany.

Zawołanie
Święta Matko, złóż wizytę mojej duszy i przygotuj w niej godne miejsce dla przebywania Woli Bożej.
(Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej, s.50-51)

Ścieżki do medytacji:
1. Kochana Maryjo, powiedziałaś o szczęściu posiadania Jezusa, że odczuwałaś w sobie "laskę, miłość i światło". Dzięki Ci za te słowa! Tak właśnie się czuję , kiedy relacja moja z Jezusem jest żywa, bezpośrednia, serdeczna. Pomóż mi trwać w nadziei i w trudnych zadaniach też!

2. Mateńko, pewnie często Ciebie zasmucam: jesteś przy mnie z gorącym pragnieniem dać mi Jezusa, a ja w tym czasie próbuję rozwiązywać swoje problemy bez wiary... Tak potrzebuję uwierzyć, że otwierając serce przed Tobą, przyjmując obecność Jezusa w Twoim łonie, rzeczywiście jestem bliżej rozwiązania moich problemów. Bo otwieram się na Światło.

3. Jezu kochany, doświadczyłam, że kiedy niosę Ciebie ze sobą, to nie boli mnie brak akceptacji. A życzliwość przyjmuję z wdzięcznością, ale bez przywiązywania się do osoby. Jest wtedy radość, która się nie wyczerpuje. Czy są jeszcze relacje, których się lękam ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz